Algarve z dziećmi

Algarve z dziećmi - Cabo de Sao Vincente
2 dni w Lizbonie z dziećmi, kilka informacji praktycznych: https://podrozezesmakiem.com/2-dni-w-lizbonie-z-dziecmi/.
Opis miejsc, które zwiedziliśmy w Lizbonie: https://podrozezesmakiem.com/atrakcje-dla-dzieci-w-lizbonie/.
Pałac Pena w Sintrze i Cabo Roca: https://podrozezesmakiem.com/palac-pena-i-cabo-da-roca-z-dziecmi/.

Pomysł na wyjazd do Algarve z dziećmi powstał w ostatniej chwili. Był to nasz kompromis między naszymi potrzebami a zainteresowaniami dziećmi, o czym wspominałam we wpisie Podróż do Portugalii z dziećmi. Początkowo planowaliśmy ominąć ten region ze względu na jego bardzo komercyjny i turystyczny charakter, ale finalnie uznaliśmy, że tu możemy zapewnić dzieciom więcej atrakcji niż w pozostałych regionach Portugalii. A ich rozrywki nadal możemy tu przeplatać z naszą (moją? ;)) silną potrzebą pod wezwaniem zwiedzać, nie spać.

Nie przepadam za Algarve. Już podczas pierwszej wizyty w 2008 roku nie poczułam chemii z tym miejscem. I niestety kolejna podróż nie sprawiła, że mocno zmieniłam zdanie.

Ale po kolei – geograficznie to bezdyskusyjnie piękny region. Piękne piaszczyste plaże przeplatające się ze skalistymi klifami i kolorowymi skałami, zatoki i zatoczki, jaskinie i groty, bliskość potężnego oceanu i śródziemnomorski klimat – to wszystko układa się w bajeczny krajobraz.

To co mi się zatem nie podoba? Trochę komercja i masowa turystyka – choć przyznaję, że pewną obłudą jest jeśli na turystów narzeka turysta ;) Trudno się jednak dziwić, że tak piękne i łatwo dostępne miejsce jak Algarve jest opanowane przez tłumy. Kolejna rzecz, która mi się nie tu podoba to sposób zagospodarowania przestrzeni. Gdzieś przeczytałam, że zabudowa w Algarve jest niska i nie ingeruje w przyrodę – ja miałam zupełnie odwrotne obserwacje. 

Szukaliśmy w Algarve miejsca zgoła odmiennego od tego, które znaleźliśmy. Ale sami jesteśmy sobie winni, bo rezerwacji dokonaliśmy na dzień przed wyjazdem – bardzo nierozsądnie, zwłaszcza, że bilety na samolot mieliśmy kupione dobrych kilka miesięcy wcześniej. W poszukiwaniach celowałam w Lagos – owszem, jest niemałe i turystyczne, ale ma klimatyczną starówkę. Zależało mi na miejscu nieodludnym, i ze względu na nas, i ze względu na dzieci. Lubimy sklepy z lokalnymi specjałami, i w ogóle sklepy spożywcze ;) Bo każda podróż jest też wycieczką kulinarną, szczególnie jeśli sami sobie gotujemy, jak i tym razem. Lubimy wyjść wieczorem do restauracji, lubimy sklepiki z pamiątkami, a przy trójce dzieci cenimy też bliskość apteki czy lekarza. Z drugiej strony – nie znoszę wielkich, tłocznych kurortów – moje optymalne miejsce na wypoczynek to malutkie miasteczko lub wioska z podstawową infrastrukturą. W tym wypadku zależało nam też, żeby była to zachodnia część wybrzeża, bo chcieliśmy odwiedzić Zoomarine i pojechać do Cabo de São Vicente

Ostatecznie wybór padł na Praia da Rocha przy Portimão. Nie był optymalny – po prostu przy tak przebranej ofercie hoteli i apartamentów nie pozostało nam zbyt wiele atrakcyjnych dla nas opcji. Zdecydowaliśmy się na świetny hotel w przyzwoitej cenie, choć nie do końca w wymarzonej lokalizacji.

Praia da Rocha

Algarve z dziećmi - Praia da Rocha
Algarve z dziećmi – Praia da Rocha

Plaża ta jest podobno jedną z najpiękniejszych w Algarve. Hm… nie jestem malkontentem, ale szczerze mówiąc nie podzielam tego entuzjazmu. Owszem, jest szeroka, z oceanu wystaje kilka skałek, jest i klif – ale w moich oczach wszystko to niknie na tle ogromnych hoteli tuż przy wybrzeżu. W 2008 odwiedziliśmy Lagos i tamtejsze malutkie plaże w okolicy miasta zrobiły na mnie znacznie lepsze wrażenie – nieduże, kameralne, a przyroda zdecydowanie dominowała tam nad zabudową.

Z drugiej strony muszę przyznać, że na wakacje z dziećmi Praia da Rocha nadaje się zdecydowanie lepiej. Ma przestrzeń, plaża jest bardzo szeroka i jest do niej łatwiejszy dostęp – można zejść po szerokich kamiennych schodach lub biegnącą równolegle brukową drogą. Do plaż w i koło Lagos zejścia były strome, z wysokimi, wąskimi, drewnianymi schodami. 

Dużym plusem Praia dla Rocha, o którym koniecznie trzeba wspomnieć, jest jej czystość – jest naprawdę dobrze. Ocean wyrzuca na plażę mnóstwo muszelek, także całkiem sporych, których zbieranie daje dzieciom dodatkową rozrywkę. Miejsc zagospodarowanych płatnymi leżakami nie ma bardzo dużo – wciąż pozostaje sporo miejsca dla plażowiczów z ręcznikami i nie muszą leżeć sobie na głowach. Jest tu przestrzeń, którą lubię.

Fale w czasie naszego pobytu były umiarkowanej wielkości, ale dość silne. A ponieważ woda nie jest bardzo ciepła, skakanie na falach stanowiło dla dzieci główną atrakcję kapieli w oceanie. Jeśli chodzi o temperaturę wody to oceniłabym ją jako ciepły Bałtyk ;) Nie jest to zupa, do której wchodzi się jak do podgrzewanego basenu, ale też z początkiem czerwca woda nie była lodowata. Wiadomo – pierwsze zanurzenie bywa czasochłonne, ale nie bolesne. Według informacji pogodowych temperatura oceanu wynosiła ok. 18 stopni C. Na plaży było gorąco, ale wiał nieprzerwanie tak silny wiatr, że ręczniki trzeba było stabilizować plecakiem i torbami plażowymi. Jeżeli mam już spędzać czas na plaży, to dla mnie są to idealne warunki, bo nie znoszę smażenia się w wysokich temperaturach.

Przy plaży znajdują się restauracje i duże place zabaw na piasku. Położone są nieco dalej od linii brzegowej, pod klifami, i dzięki temu, że plaża jest bardzo szeroka, nie zabierają przestrzeni, nie są wciśnięte między leżaki i ręczniki plażowiczów. O dziwo, to właśnie w jednej z restauracji na plaży zjedliśmy najpyszniejszy obiad w czasie całego naszego pobytu w Portugalii, a ceny wcale nie odbiegały od cen w innych turystycznych miejscach Algarve. Ryby – a zjedliśmy tutaj miecznika, okonia i dorsza – były świeże i znakomicie przyrządzone. Siła prostoty znów zwyciężyła. 

Pobliskie Portimão nie jest według mnie godne uwagi. Duże, betonowe bloki mieszkalne, wysokie apartamentowce, ogromne hotele i centra handlowe – nic ciekawego. Jeszcze raz o tym wspomnę – kompletnie nie rozumiem tej zabudowy w tak potencjalnie magicznym miejscu. 

Hotel da Rocha

Hotel Da Rocha, w którym się zatrzymaliśmy był świetny. Super komfortowy, czysty, znakomicie wyposażony. Położony przy samej plaży, posiada własny niewielki basen i oferuje doskonałe śniadania. My mieliśmy pokój na 3-cim piętrze, z balkonem i bocznym widokiem na ocean. Pokój – jak na warunki hotelowe – był bardzo duży, przedzielony wysokim regałem na dwie przestrzenie sypialne. Każda z nich miała swój telewizor, ale naszym starym zwyczajem – telewizji nie oglądaliśmy. A, pardon, z jednym wyjątkiem – chłopcy obejrzeli finał Ligi Mistrzów: Real Madryt – Juventus Turyn :)

W pokoju mieścił się dobrze wyposażony aneks kuchenny, z naczyniami, sztućcami i lodówką z minibarem. Z minibaru nie korzystaliśmy, ale lodówka w pokoju wakacyjnym – rzecz bezcenna :)

Generalnie – była to bardzo wygodna opcja. Na pewno mieliśmy mniej miejsca niż w samodzielnym apartamencie, ale wciąż było przestronnie. Pokoje oczywiście były sprzątane codziennie, każdego dnia były wymieniane ręczniki, panie sprzątające myły także pozostawione naczynia. 

Ręczniki plażowe można wypożyczyć w recepcji – wypożyczenie jest bezpłatne, natomiast za każdy ręcznik należy wpłacić 20 € zwrotnej kaucji. Ręczniki można codziennie wymienić na świeże.

Tuż obok hotelu zaczyna się główny deptak biegnący wzdłuż wybrzeża – z atrakcjami dla dzieci i dorosłych, mnóstwem sklepów, głośnych klubów, pubów i restauracji. Ale po lokalach nie spodziewajcie się niczego wybitnego – totalna masówka pod turystę. Idąc w przeciwną stronę od deptaku dochodzi się do Fortu Świętej Katarzyny, czyli Fortaleza de Santa Catarina de Ribamar.

Na tyłach hotelu znajduje się niewielki supermarket ze słodkim portugalskim przysmakiem – pasteis de nata, czyli babeczkami z kremem budyniowym. Jest tu też niemała selekcją win, w szczególności moje ulubione Vinho Verde – będąc w Portugalii trzeba go obowiązkowo spróbować! <3 Prócz zwykłego asortymentu sklep oferuje też sporo lokalnych specjałów – sery, wędliny i pięknie zapakowane sardynki – idealne na prezent z podróży.

Algarve z dziećmi - Praia da Rocha - Hotel Da Rocha
Algarve z dziećmi – Praia da Rocha – Hotel Da Rocha – widok z okna

Rezerwacja noclegów w Algarve

Oczywiście jest co najmniej kilka sposobów, aby dokonać rezerwacji. Bezpośrednio na stronie hotelu / apartamentu, przez Booking.com, lub przez innego pośrednika. Zwykle o sposobie decyduje cena.

Ja gorąco polecam rezerwację przez Booking.com przy użyciu specjalnego linku polecającego. W ten sposób zarobimy obydwoje – i Ty i ja otrzymamy od Booking.com po 50 zł, wypłacanych na kartę kredytową lub zwykłą debetową. Wypłata realizowana jest po pobycie. To działa, sprawdziłam :)

Szczegółowe informacje na temat Programu Poleceń można znaleźć tutaj:  https://secure.booking.com/content/referral-faq.pl.html.

Link polecający, w który wystarczy kliknąć i w ten sposób dokonać swojej rezerwacji, aby otrzymać zwrot 50 złhttps://www.booking.com/s/11_6/1022bc59.

Polecam skalkulowanie ceny pokoju rezerwowanego bezpośrednio na stronie hotelu czy apartamentu oraz ceny na Booking.com, z uwzględnieniem rabatu w wysokości 50 zł. Czasem może się zdarzyć, ze cena bezpośrednio na stronie hotelu jest niższa. Ale jeśli kalkulacja wskazuje na Booking.com, zapraszam do kliknięcia  tutaj .

Praia da Rocha – jedzenie

Nasze doświadczenia z lokalną kuchnią nie są wielkie – śniadania jedliśmy w hotelu, a w dniach, które spędziliśmy na miejscu odwiedziliśmy tylko dwie restauracje. Wieczorem zwykle jedliśmy… kebaba. Tak, wiem, nie jest to ani wyszukane ani lokalne, ale to naprawdę dobra opcja jeśli podróżuje się z dziećmi i akurat nie ma się ochoty samemu przyrządzać kolacji. Wizyta w restauracji pięcioosobowej rodziny jest mocno kosztowna, ale nawet jeśli mielibyśmy ze sobą worek pieniędzy, nie jadalibyśmy regularnie w restauracjach. Małe dzieci (przynajmniej nasze) zwykle grymaszą i najczęściej zamówione lokalne dania, zupełnie inne niż te, do których przywykły w domu, pozostają niezjedzone. W rezultacie dzieci są głodne i znudzone, a nasza przyjemność ze wspólnej kolacji żadna, że zacytuję tylko niektóre nasze “rozmowy przy restauracyjnym stole”: uważaj, nie wylej, nie uciekaj, siedź przy stole, nie stawaj na krześle, nie biegaj między stolikami, zjedz jeszcze kęsa.

Dlatego do restauracji wybraliśmy się tylko dwa razy. Nie mogliśmy nie skosztować lokalnej kuchni wcale, ale dwa razy było w sam raz ;) Ryby i owoce morza są w Portugalii tak znakomite, że żal byłoby nie spróbować ich wcale. Nie jestem fanką tak popularnych tutaj sardynek, ale na szczęście innych opcji jest wystarczająco dużo. Choćby dorsz, którym również portugalska kuchnia stoi. Zachwycił nas także okoń i miecznik – wszystkie wybrane przez nas opcje rybne były po prostu znakomite. 

Ale wracając do kebaba ;) Nieraz już w czasie podróży dosłownie ratował nam życie. Te w zachodniej Europie są przyrządzane z naprawdę dobrego mięsa. Porcje są bardziej niż obfite, więc danie jest pożywne, a ja lubię jak dzieci są najedzone. Łtwiej nam się wtedy współpracuje. I last, but not least, kebab jest niedrogi – w zależności od miejsca podróży kosztuje zwykle 4 do 5, czasem 6 €, w Praia da Rocha, w zależności od opcji, było to ok. 5 €. Nasze dziewczynki zawsze zamawiają kebab-box, czyli samo mięso z frytkami w kubełku, bez sosów. Bardzo polecam! :)

Czasem przygotowywaliśmy niewyszukaną kolację sami – pyszne portugalskie pieczywo, lokalny ser i lokalna kiełbasa lub szynka, plaster pachnącego pomidora i mieliśmy prosty, tani, a jednocześnie znakomity posiłek. My, rodzice i starszy syn. Bo dla dziewczynek mieliśmy zawsze na podorędziu opcję awaryjną, czyli płatki z mlekiem.

Więcej o portugalskich smakach, które poznaliśmy napisałam tutaj: Podróż do Portugalii z dziećmi.

Praia da Rocha – wycieczki po okolicy

Algarve z dziećmi jeśli dobrym wyborem jeśli planuje się połączyć zwiedzanie z rozrywkami dla dzieci. Prócz ciekawych dla dorosłych i starszej młodzieży miejsc oferuje sporo atrakcji dla dzieci i dla całych rodzin. Z łatwością można tu przeplatać leniwe dni na plaży z wycieczkami, co wydaje się sprawiedliwe jeśli każdy z członków rodziny oczekuje czego innego od wypoczynku.

Będąc w okolicy warto zobaczyć Lagos, twierdzę w Sagres, Cabo de São Vicente, dla dzieci ciekawy jest Zoomarine, będący połączeniem parku wodnego i tematycznego. W okolicy znajduje się również godny uwagi, ogromny park wodny Slide & Splash. W tym ostatnim akurat nie byliśmy, bo ze względu na krótki pobyt musieliśmy zrobić sprawiedliwą selekcję rozrywek dla każdego :) Poza tym sporo atrakcji  jest tu przeznaczona dla dzieci powyżej 105-110 cm wzrostu, co z kolei wyklucza z zabawy Maryśkę, a to zawsze kończy się wielkim rozczarowaniem, ze wskazaniem na histerię i morze łez. 

Mieliśmy w planach odwiedzić również największy na świecie Festiwal Rzeźb z Piasku Fiesahttp://www.fiesa.org/en/), który co roku, w okresie letnim (od 1.04 do 31.10), odbywa się w miejscowości Pêra w Algarve. Niestety brakło nam na tę atrakcję czasu, choć przejeżdżaliśmy tuż obok w drodze powrotnej z Zoomarine. Wystawa, która w tym roku świętuje swoje 15-lecie, zajmuje powierzchnię 15 tys. m2, do jej budowy zużyto 40 tysięcy ton piasku, a najwyższe rzeźby mają 12 m wysokości. Niestety, dzieci były tak zmęczone po zabawie w pełnym słońcu i w wodzie przez cały dzień, że odmówiły współpracy i chóralnie się zbuntowały przeciwko zwiedzaniu czegokolwiek tego samego dnia. A szkoda, bo zwiedzanie w okresie od 2 czerwca do 14 lipca jest możliwe do 22.00, a podświetlane rzeźby musza robić niesamowite wrażenie.

Zoomarine

Algarve z dziećmi - Zoomarine
Algarve z dziećmi – Zoomarine

Zoomarine to wodny park rozrywki połączony z dodatkowymi atrakcjami – pokazami delfinów, lwów morskich, tropikalnych ptaków i… piratów :) Można tu również poznać niektóre egzotyczne gatunki zwierząt zamieszkujących Amerykę, obejrzeć podwodny świat obejmujący 20 różnych ekosystemów w akwarium czy też zobaczyć film o małym delfinie w kinie 4D. Ważną misją parku jest również edukacja i podnoszenie świadomości ekologicznej. Mieści się tu specjalna wystawa poświęcona między ochronie zagrożonych gatunków i generalnie całej naszej planety oraz prezentacja projektów naukowych, w które zaangażowane jest Zoomarine. Dodatkowo, podczas każdej prezentacji prowadzący podkreślają istotę działań zmierzających do zachowania i ochrony Ziemi

Część rozrywkowa parku obejmuje karuzele, pociągi, mini rollercoaster, statek piracki, aquasplash oraz plażę i baseny z atrakcjami dla dzieci – zjeżdżalniami, fontannami, beczkami, itp. Są tu też restauracje i bary przekąskowe, lody na każdym kroku i ulubiona przez nasze dzieci granita :)

Zoomarine nie jest dużym parkiem, porównując go do innych parków wodnych i rozrywki, które odwiedziliśmy. Ale i tak trzeba przeznaczyć na niego cały dzień, żeby skorzystać z większości atrakcji jakie oferuje.

Nam najbardziej utkwił w pamięci pokaz delfinów – one zawsze mnie wzruszają, uwielbiam je. Pokaz lwów morskich zrobił na mnie już mniejsze wrażenie, nawet chwilami się nudziłam. Dzieci spędziły dłuższy czas w basenie z atrakcjami, który nam wszystkim bardzo się podobał. Opcji zabawy dla dzieci było tu sporo, woda płytka, a całość bezpieczna – cały czas obecna była w pobliżu osoba, która pilnowała dzieci, żeby nie zjeżdżały sobie na głowę.

Rozrywek typu karuzele, pociągi i rollercoastery nie ma zbyt wiele, nie ma tu też opcji ekstremalnych, więc zaliczyliśmy większość z nich, za wyjątkiem kilku miejsc, gdzie nie wpuszczono Marysi ze względu na wzrost. Znów była rozpacz, och, jak nam wszystkim było jej żal. 

Pobyt w Zoomarine kończy się wizytą w sklepie, przez który trzeba przejść do wyjścia. Sprytne, tradycyjne już w tego typu miejscach rozwiązanie i niezły kasopochłaniacz ;) Kupiliśmy mnóstwo niepotrzebnych gadżetów i zmęczeni wróciliśmy do hotelu. 

Cabo de São Vicente

Uwielbiam to miejsce. Jest dostojne i majestatyczne, człowiek czuje się tutaj malutki i bezbronny wobec potęgi i powagi oceanu. A widoki – zapierają dech w piersiach. Wysokie nawet na 75 m klify, chłodny, porwisty wiatr, latarnia morska i bezkres oceanu – ciężko nie ulec magii tych widoków.

Cabo de São Vicente to najdalej na południowy-zachód wysunięty kraniec Europy kontynentalnej. Jego nazwa pochodzi od świętego Wincentego z Saragossy, męczennika, który w 304 r.n.e. zginął za wiarę. Jego wrzucone do wody ciało dryfowało chronione przez kruki, aż dopłynęło do przylądka, gdzie fale wyrzuciły je na brzeg. 

Algarve z dziećmi - Cabo de Sao Vincente
Algarve z dziećmi – Cabo de Sao Vincente

W średniowieczu miejsce to zwano Świętym Przylądkiem (z łac. Promontorium Sacrum), ponieważ był to ostatni punkt, z którego widać było zachodzące słońce. Z kolei marynarze nazywali go Przylądkiem Ciepłych Gaci, bo mniej więcej w tym miejscu kończą się ciepłe wiatry, a zaczynają zimne, zmuszające żeglarzy wypływających na szersze wody do ubrania cieplejszej bielizny ;)

W przeszłości miało tu miejsce wiele historycznych, wielkich bitew morskich. 

Na Przylądku Św. Wincentego znajduje się druga najmocniejsza latarnia morska w Europie. Pierwsza, Phare du Créac’h, znajduje się na francuskiej wyspie Ouessant, u wejścia do kanału La Manche. Jest to ważny punkt nawigacyjny na jednej z najbardziej uczęszczanych dróg morskich, którą przemierzają statki płynące z Morza Śródziemnego oraz ze wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej.

Algarve z dziećmi - Cabo de Sao Vincente
Algarve z dziećmi – Cabo de Sao Vincente

Pierwotnie latarnia morska stała tu już w 1520 roku, jednak została całkowicie zniszczona. Obecna latarnia zbudowana została w 1846 roku na zlecenie Królowej Marii II, na ruinach XVI-wiecznego klasztoru franciszkanów. Pierwotnie oświetlana była lampami naftowymi, w 1908 została zelektryfikowana. Obecnie posiada 2 lampy o mocy 1000 Watt, które widoczne są z odległości 60 km (37 mil). Nie jest wysoka, ma 28 m (92 stopy), ale położona jest na wysokim, ponad 80-metrowym klifie. 

Udało nam się zwiedzić latarnię od środka, choć nie ma nigdzie oficjalnej informacji o możliwości i cenie zwiedzania, nie ma też kasy sprzedającej bilety. Zapytaliśmy o możliwość zwiedzenia latarni w małym sklepiku z pamiątkami i uzyskaliśmy informację, że musimy wejść przez drzwi oznaczone Privado i znaleźć latarnika. Tak też zrobiliśmy i po 30 minutach wraz z niewielką, kilkuosobową grupą turystów weszliśmy do środka. Oprowadzał nas jeden z dwóch latarników opiekujących się latarnią. Spokojny, doświadczony człowiek z wielką pasją i wiedzą, zrobił na nas duże, dobre wrażenie.

Na dole latarni znajduje się niewielkie biuro latarnika, z którego na szczyt budowli prowadzą żelazne, kręte i wąskie schody. Pomieszczenie z mechanizmem latarni jest imponujące. Znajdują się tu wielkie, blisko 1,5-metrowe soczewki Fresnela będące największym układem optycznym w całej Portugalii i jednym z 10 największych na całym świecie. Od 1982 roku praca latarni jest zautomatyzowana, więc codzienną pracą latarnika jest bieżąca konserwacja mechanizmów. W latarni nadal znajdują się stare, wielkie lampy naftowe, które przed 1908 rokiem oświetlały drogę żeglarzom. 

Koszt zwiedzania wynosi “co łaska”, my zostawiliśmy latarnikowi 20 € – chyba sporo, ale i on i sama latarnia zrobiła nas duże wrażenie. Zdecydowanie warto było wejść do wnętrza latarni, posłuchać latarnika i popatrzeć na ocean z wysokości 110 metrów. 

Twierdza w Sagres

Do twierdzy w Sagres wstąpiliśmy w drodze na Cabo de São Vicente. Jednak wiał tam tak nieprawdopodobnie silny wiatr, że niemal niemożliwe było otwarcie drzwi samochodu, a jak już udało nam się wyjść na zewnątrz Marysia nie była w stanie zrobić kroku. Pojechaliśmy więc najpierw na Przylądek Św. Wincentego, a do Fortalezy wstąpiliśmy ponownie w drodze powrotnej. Nadal mocno wiało, ale przynajmniej udało nam się trochę pospacerować. 

Algarve z dziećmi - Fortaleza de Sagres
Algarve z dziećmi – Fortaleza de Sagres

Fortaleza de Sagres położona jest na przylądku Ponta de Sagres, niespełna 7 km przed Cabo de São Vicente. Tu w XV wieku syn ówczesnego króla Portugalii Henryk Żeglarz założył szkołę kartografii i astronomii, uznaną za pierwszą akademię morską na świecie. W 1587 roku twierdza została zniszczona dwukrotnie – pierwszy raz w 1587 roku przez flotę brytyjskiego korsarza Francisa Drake’a, kolejny podczas trzęsienia ziemi, które nawiedziło Portugalię w 1755 roku. Obecny kształt zawdzięcza przebudowie dokonanej w połowie XX wieku. Z czasów Henryka Żeglarza pozostała tu jedynie mała kaplica Matki Bożej Łaskawej (Igreja de Nossa Senhora da Graça) oraz ułożona z kamieni ogromna Róża Wiatrów (Rosa dos Ventos) o promieniu 43 m.

Twierdza otwarta jest codziennie od 9.30 do 20.00 w sezonie i od 9.30 do 17.30 poza sezonem. Wejście kosztuje 3 € za osobę dorosłą i 1,6 € za dziecko.

Lagos

W Lagos byliśmy pierwszy raz 9 lat temu, w 2008 roku.  Tym razem wpadliśmy tam tylko na krótki spacer, więc trudno mi obiektywnie ocenić to miejsce. Ale już krótki spacer wystarczył, żebym poczuła solidne ukłucie w sercu, że to nie tu znaleźliśmy nocleg, tylko w Praia da Rocha. Może i jest zatłoczone, a zewsząd dobiega głównie język angielski, ale to nie powinno dziwić. Jest to naprawdę malownicze miejsce z piękną starówką, mauretańskimi murami obronnymi i pięknymi, otoczonymi klifami plażami z żółtopomarańczowymi skałami wynurzającymi się z oceanu. Tętni życiem przez całą dobę, co z pewnością na dłuższą metę może być męczące, z drugiej strony jakoś bym to zniosła przez kilka dni w zamian za piękne, malownicze plaże i bliskość klasycznych zabytków.

Algarve z dziećmi - Lagos
Algarve z dziećmi – Lagos

 

2 dni w Lizbonie z dziećmi, kilka informacji praktycznych: https://podrozezesmakiem.com/2-dni-w-lizbonie-z-dziecmi/.
Opis miejsc, które zwiedziliśmy w Lizbonie: https://podrozezesmakiem.com/atrakcje-dla-dzieci-w-lizbonie/.
Pałac Pena w Sintrze i Cabo Roca: https://podrozezesmakiem.com/palac-pena-i-cabo-da-roca-z-dziecmi/.

6 Comment

  1. Marlena says: Odpowiedz

    Generalnie napisane, że nic nie podoba Wam się i wszędzie masówka, zapraszamy nad polskie morze, kocham Portugalię i Algarve od 18 lat jeżdżę i nie zgadzam się z waszą opinią

  2. […] | 13/07/201723/07/2018 Kilka cudownych dni w Algarve z dziećmi: https://podrozezesmakiem.com/algarve-z-dziecmi/. 2 dni w Lizbonie z dziećmi, kilka informacji praktycznych: […]

    1. Dziękuję za pasywno-agresywny i nic nie wnoszący komentarz. Polecam w zamian ponowną lekturę wpisu ze zrozumieniem, dość wyraźnie opisuję miejsca, które nas urzekły i ukuły w serducho.
      Cieszę się jednocześnie, że jako gatunek jesteśmy zróżnicowani i każdy lubi coś innego, to zwiększa szansę spotykania na swojej drodze ludzi podobnych, od których można czerpać i unikanie tych, z którymi nam na po drodze. Wszystkiego dobrego Pani Marlenko i miłego dnia.

  3. […] Przed Lizboną spędziliśmy kilka cudownych dni w Algarve: https://www.podrozezesmakiem.com/algarve-z-dziecmi/. […]

  4. […] skupić na potędze oceanu i pięknie otaczającej nas przyrody, a także poczuć to co dał mi Przylądek Św. Wincentego – szacunek i pokorę wobec żywiołu. Dlatego nie pozostaliśmy tu zbyt długo, choć […]

  5. […] Opis naszego pobytu w Algarve oraz miejsc, które odwiedziliśmy, można znaleźć tutaj: Algarve z dziećmi. […]

Dodaj komentarz